Śledź nas na:
Blog - archiwum

A może studia?

30 sierpnia 2017

Długo przed tym uciekałam. Jeszcze dłużej o tym myślałam. Całe dnie i noce dyskutowałam z Danielem o tym, czy warto. Przecież jeszcze jednego kierunku dobrze nie skończyłam a już biorę się z kolejny? Mało tego! Porywam się na coś zupełnie nowego.

Skontaktowałam się z moją Panią promotor. Ustaliłam, że w czerwcu 2018 obronie swoją pracę z pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Chyba do tego dojrzałam. Długo nie podejmowałam tematu, tłumacząc sobie wszystko brakiem czasu. Inną wymówią było to, że nie potrafię napisać dobrze pracy. Ale szczerze? Jak można nie potrafić kilku książek przepisać w jedną, skróconą – używając swoich słów? Pewnie że dam radę, ale już bez wymówek. Plan mam taki, że do końca września napisze najlepszą prace (poprzednia całą skasowałam) by od października w 90% skupić się na nowym.

Szkoda też mi pieniędzy które włożyłam w te studia (ok 400zł/msc przez 3 lata plus dodatki) wydałam około 15 tysięcy. Szkoda by to wszystko nie skończyło się obroną i posiadaniem stosownego dokumentu. Klamka zapadła. Muszę wyrobić się ze wszystkim bo.. w czerwcu mam inne egzaminy.

Dostałam się!

Złożyłam dokumenty na studia, chociaż wcale nie liczyłam na to że się dostane. Moje szanse były minimalne, wręcz zerowe. Jednak się udało i potraktowałam to jak znak. Traktuję to jak moje przeznaczenie którego nie zmarnuję. Będę najbardziej pilną uczennicą na roku. Nie czułam takiej motywacji idąc a pedagogikę, nie czułam motylków. Do dziś twierdzę, że zrobiłam to tylko dlatego że nie wiedziałam co chce robić. Teraz już wiem i zrobię wszystko by tym marzeniom pomóc. Odmienię wszystko o 180 stopi – dosłownie. Czuję w sobie wielką siłę, bo wiem że to co zaczynam teraz – to coś co sprawia mi ogromna radość.

Czy podołam?

Szczerze, na chwilę obecną bardziej boję się samych zjazdów. Nie boję się nauki, wiem że jak usiądę i chwilkę się pouczę to zapamiętam i zdam wszystko. Akurat pamięć mam bardzo dobrą. Gdy jestem na zajęciach zapamiętuje dużo – gdy usiądę do książki, tak średnio godzinka dziennie, zdam wszystko. Z organizacją też u mnie świetnie. Jednak nie mam pewności czy ogarnę opiekę do dzieci podczas zjazdów na uczelni. Wstępnie będę tam, gdy dzieci będą u dziadków i swojego ojca. Problem pojawi się, gdy coś komuś wypadnie.. a kierunek mam tak wymagający, że nie będę mogła opuścić ani jednego zjazdu.. ani jednego wykładu. I nie chcę opuszczać.. zrobię wszystko by to wszystko dobrze wyszło. W końcu też D. zmienił pracę by mieć wolne weekendy.

Dawno nic nie dawało mi takiej radości.

Pedagogika była (chyba) wybrana dlatego, że nie do końca wiedziałam co chcę robić. Najwyraźniej w wieku 24 lat dojrzałam do tego! Dopiero teraz odkryłam to, co bardzo mnie interesuje. Podejmę naukę, by przygotować się do zawodu z którym utożsamiam się bardziej niż z jakimkolwiek innym. Czuję taką ekscytację! Radość i chęć nauki.

Zaczynam nowe wyzwanie.
Gdy dostanę indeks i legitymację – czyli w październiku – będę studentką PRAWA!

Dodając do tego cudowną rodzinę, własny dom i plany które mamy z D. – jestem najszczęśliwszą osobą którą możecie aktualnie znać. Kocham to co robię, cieszę się że moje życie potoczyło się tak a nie inaczej. Jestem wdzięczna że wyłam w poduszkę tyle lat, by teraz z czystym sumieniem móc powiedzieć że znalazłam swój mały raj i szczęście. Najwyraźniej musiałam przez to przejść. To mnie wzmocniło i nadało charakter.

 

 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

5 komentarzy

  • Iza D 30 sierpnia 2017 at 07:18

    Super! Odważna jesteś 😉
    Zanim wybrałam dziennikarstwo zastanawiałam się nad prawem. Ostatecznie mam licencjat z Dziennikarstwa spec. PR/reklama i by tego prawa trochę było zrobiłam sobie technika administracji. I też zdecydowałam, że wracam do nauki, ale za rok- czas zrobić magistra.

  • ocelota 30 sierpnia 2017 at 18:39

    Jestem po prawie. Między innymi. I to akurat było najmniej ciekawe, a najbardziej bufoniaste doświadczenie w moim życiu. Pierwszy rok upłynął pod hasłem: było 20 osób na miejsce, jestem kurde wielki, A potem już tylko gorzej. W połowie zrobił się ścisły podział na mających kasę i biedaków, a ponieważ kilkanaście lat temu praca nie była tak bardzo możliwa do połączenia ze studiami jak jest dzisiaj, to biedny student mógł co najwyżej na zlecenie pomyć gary w Maku, zamiast zająć się przynajmniej stażami w zawodzie. Z tych korzystali synkowie i córunie właścicieli kancelarii lub znajomych takich właścicieli. Nie zrobiłam żadnej aplikacji, bo nigdzie się nie dostałam, a z biegiem czasu coraz mniej mam na to ochoty. Jestem zwykłą szarą urzędową biurwą, z kapką szczęścia, że akurat w trakcie rekrutacji na to stanowisko nie zechciał dołączyć żaden znajomy królika.

  • Pewna Kobieta 30 sierpnia 2017 at 19:29

    Brawo! Najważniejsze to spełniać swoje marzenia. 🙂

  • Misia 31 sierpnia 2017 at 09:07

    Trzymam kciuki Basia. Moja siostra studiuje prawo, jest już na IV roku. Czeka Cię sporo nauki, podobno ciężko się utrzymać. Ale jest zadowolona, wie, że to jej droga. Walcz o marzenia, nie zniechęcaj się i nigdy przenigdy nie przestawaj wierzyć w siebie 🙂
    Ja w tym roku startuje na fotografię, nie mogę się doczekać! 🙂

  • Odpowiedz

    Nasz Instagram