Śledź nas na:
Blog - archiwum

Wcale nic nie muszę, a już na pewno nie muszę lubić każdego.

14 października 2019

Ile ja życia zmarnowałam na to, by wielu ludziom się przypodobać. Ile ja nerwów, czasu i energii straciłam na to, by kolejna osoba mnie po prostu akcentowała. Nie chciałam by ktoś mnie nie lubił, miałam wrażenie że nie ma we mnie nic takiego, co powodowałaby jakiś niesmak. Ja sama siebie lubię (i to bardzo – swoją skromność też) dlatego dziwiłam się, dlaczego ktoś inny może nie lubić mnie.

Bez sensu prawda?

Odkryłam to w momencie, gdy na mojej drodze pojawiły się osoby których ja nie toleruję. Myślałam że w każdym człowieku potrafię odszukać chociaż maleńką cząstkę, którą będę w stanie polubić. Tak się nie stało, jest kilka takich, których nie umiem zaakceptować. Siedzi to głęboko w mojej głowie i chyba prędko z niej nie wyjdzie – tak czuję.

Później założyłam blog.

Zostałam wystawiona na masę krytyki. Bliscy znajomi i Ci dalsi potrafili wbić szpilkę w plecy. Nie potrafili zrozumieć o co tak naprawdę chodzi w mojej pracy. Nauczyłam się wtedy, że nie mogę być miła dla wszystkich – za wszelką cenę. Nie pozwolę by moje zdrowie psychiczne cierpiało, bo jestem uśmiechnięta pomimo kopniaków jakie ktoś inny wymierza w moją stronę.

Nauczyłam się być zołzą. Mówię co myślę, nie spotykam się już z ludźmi których nie akceptuje i którzy w jakimś stopniu mi podcinają skrzydła. Przykre jest to, że wiele takich przypadków jest wśród pozornie najbliższych ludzi, jednak musiałam to zrobić. I wiesz co? Początkowo było mi z tym źle, jednak teraz jestem szczęśliwa – nie lubię wszystkich, nie toleruję wszystkich. Dzięki temu, mam obok siebie osoby które mnie wspierają, pomagają i dają kopa do dalszych działań!

Kiedyś oddawałam innym to, co było dla mnie istotne.

Najczęściej był to czas. Nigdy nie miałam go pod dostatkiem, zresztą jak większość ludzi. A gdy tylko ktoś poprosił mnie o coś, ja zgadzałam się na wszystko – nie umiałam kompletnie powiedzieć nie. Chciałam dobrze wypaść w jego oczach. Aktualnie robię coś dla innych gdy mam ochotę. Pomagam bliskim, którzy potrafią tez bezinteresownie pomóc mi. Nie ma już jednostronnej działalności z mojej strony. Regularnie wspieram tez osoby potrzebujące – i nie, nie mówię o tym za każdym razem gdy wykonuję przelew czy daruję coś materialnego. Nie czuję takiej potrzeby, nie chcę.

Nauczyłam się odwracać plecami do osób które nie zasługują na nic innego.

Ktoś, kto nie powiedział o mnie dobrego słowa. Ktoś, kto pokazuje szeroki uśmiech, a odwracając się potrafi obsypać mnie najgorszymi epitetami nie zasługuje na to bym poświęciła swój czas. Nie lubię takiej osoby i teraz, na tym etapie mojego życia umiem powiedzieć to prosto w twarz. Nie mam prawa lubić tej osoby. Szanuję każdego człowieka jeśli ten człowiek szanuje mnie – jeśli tak nie jest, nie skupiam swojej uwagi na nim.

Nie czuję też potrzeby być na siłę miłą, bo wypada.

Nie, nie, nie. Kompletnie ignoruję takie osoby w 100%. Nie odbieram telefonów, nie odpisuję na wiadomości. Nie utrzymuję kontaktu, nie rozmawiam a już tym bardziej nie spotykam się w realu. Po co marnować czas na coś, co nie przyniesie Ci przyjemności tylko niepotrzebny stres? Nie chcę zachowywać się poprawnie, bo tak wypada. Nie chcę sztucznej atmosfery, chcę prawdziwych, szczerych i pozytywnych uczuć i własnie takie mam.

Nie chcę mieć na twarzy sztucznego uśmiechu. Nie chcę przytakiwać na każde zdanie, z którym się nie zgadzam by nie urazić rozmówcy. Nie chcę brać udziału w takich szopkach – wyrosłam z nich. Przestałam trzymac się sztywno osób z poczucia obowiązku. Ja nic nie muszę – mogę, ale nie muszę. Sęk w tym, że nie chcę.

Cenię swoją wartość i swój czas.
Nie kolekcjonuję ludzi i sztucznego uśmiechu.
Kolekcjonuję wspomnienia warte zachodu – żyję jak mi podpowiada serce, nie rozum. 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

Brak komentarzy

Odpowiedz

Nasz Instagram