Śledź nas na:
Blog - archiwum

Planujemy, oszczędzamy, zdrowo jemy – nasz plan na posiłki. Wydajemy mniej – jemy więcej.

5 września 2018

Uwielbiam planować wszystko. Chociaż ostatnio moje idealnie zorganizowane dni lekko tracą na jakości bo na głowie spraw za dużo to nadal są dość fajnie poukładane. Jednym z takich działań w planie tygodniowym są zakupy. U nas ta sprawa jest dość mocno kontrolowana. Pewnie że zdarzają się sytuacje że nagle ktoś ma ochotę na batona, loda czy inne napoje alkoholowe 🙂 i nie bronimy sobie tego – chociaż staramy się takie pojedyncze wypady w tygodniu do sklepu ograniczać do minimum.

Takie wejścia do sklepu nigdy nie kończą się inaczej, niż siatką wypełniona po brzegi. Bo akurat gruszki były na promocji czy przypomniałaś sobie że jednak nie masz ochoty na jajka sadzone tylko na kotlety schabowe. Takie sytuacje się zdarzają często… wiem to doskonale bo miałam tak samo. Nie planowałam, przez co miałam w lodówce masę niepotrzebnych rzeczy, zamrażalkę zawaloną, a na koniec tygodnia kosz na śmieci wypełniony bo wszystko traciło ważność i nie nadawało się do zjedzenia.

Planując wesele, chociaż nie.. wcześniej tez już to mieliśmy jednak ten ślub dość mocno postawił nas na nogi i wspólnie stwierdziliśmy „za dużo wydajemy, ograniczamy to!” Nie będzie dla ciebie zaskoczeniem pewnie stwierdzenie że planując zakupy wydasz na jedzenie znacznie mniej niż chodząc do marketów każdego dnia, prawda? Ja się tego nauczyłam. Doszłam do momentu w którym pod koniec tygodnia nie ma w lodówce nic – bo zjedliśmy wszystko i czas uzupełnić zapasy. Nie wyrzucamy jedzenia – a na tym mi najbardziej zależało.

Co tydzień w piątek siadam i notuję.

Przeglądam wszystkie gazetki naszych lokalnych sklepów i zakreślam produkty promocyjne. Następnie wypisuje menu na każdy dzień tygodnia, uwzględniając śniadanie, II śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację. Tworzę listę potrzebnych produktów a w dalszej kolejności skreślam z listy te, które mamy w domu. Gdy lista jest już zredukowana, zaglądam do lodówki by spojrzeć na zapasy produktów które kupujemy raz w tygodniu bez względu na to czy są w naszym menu (jest nim np mleko).

Drugim etapem są produkty takie jak kasze, ryże, mąki, makarony – ich mamy zawsze pod dostatkiem. Mają dłuższą datę ważności, dlatego te produkty często kupujemy raz w miesiącu ale w większych ilościach bez względu na górujące w danym tygodniu menu. Teraz nadchodzi czas na chemię. Wszystkie takie rzeczy mamy pod zlewem w kuchni – jedno spojrzenie i wiem, czego mi brakuje. Jeśli nie ma tam zapasu całego opakowania proszku do prania, płynu do naczyń, płynu do płukania czy innego środka – kupuję nowy. Muszę mieć zawsze jedną całą paczkę – tak, mam. Być może ciężkie czasy, gdy wychowywałam dzieci zupełnie sama nauczyły mnie „zbierać” takie rzeczy na czarną godzinę. Kupić gdy pieniądze są, by nie martwić się gdy w jednym miesiącu czegoś zabraknie.

Produkty dla psa już dawno przestaliśmy kupować stacjonarnie – korzystamy ze sklepów internetowych które mają w swojej ofercie paczki ważące 15 kg – bardziej korzystne cenowo. Tym bardziej, że wydając określoną kwotę (79 zł) mamy darmową wysyłkę – a nasza karma kosztuje 100 zł / 15 kg przy bardzo dobrym składzie – dość opłacalne prawda?

Doszliśmy do takiej perfekcji..

Że potrafimy wydać na jedzenie 200 zł tygodniowo – czyli ok 800-900 zł na miesiąc. Gotując każdego dnia inny obiad, jedząc wszystkie posiłki w domu i przygotowując obiad dla Daniela do pracy. Czteroosobowa rodzina, pies który je bardzo często obiad z nami (jeśli jest ryż bądź makaron). W naszym menu są produkty tańsze i droższe. Nie oszczędzamy na warzywach i owocach. Pijemy tylko wodę, chociaż nie linczujemy nikogo za kilka łyków słodkich soków.

Poza zakupami tygodniowymi, każdego dnia ktoś odwiedza piekarnię i warzywniak w razie konieczności. Marzy mi się pieczenie własnego chleba, jednak bez piekarnika długo to nie będzie możliwe. Może maszynka do wypieku chleba zdałaby u nas egzamin? Mimo wszystko aktualnie nie mam innych pokus. Staramy się jeść zdrowo, różnorodnie i.. dość korzystnie cenowo. Wiem że można wydawać mniej. Sama jestem tego przykładem, nie miałam pieniędzy to wyżywiłam rodzinę za 400 zł, teraz udaje nam się znacznie zdrowiej jeść – ale też drożej.

Jestem ciekawa czy dla ciebie 800 zł miesięcznie to dużo pieniędzy za jedzenie i chemię do domu?

 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

7 komentarzy

  • Misia 5 września 2018 at 17:05

    Basia to teraz czekam na przyklady nniedrogich i pysznych obiadkow 🙂

  • jasijasi 5 września 2018 at 21:12

    Całkiem niezły wynik. U mnie wychodzi znacznie więcej.

  • Domatorka na etacie 6 września 2018 at 10:09

    Ja z Mężem wydajemy podobnie. Ostatnio też się zabrałam za ograniczanie wydatków na jedzenie i zauważyłam, że znacznie mniej wydaje gdy robię zakupy przez internet. Nie kuszą mnie wówczas te wszystkie ciastka, cukiereczki itp. Poza tym staram się listę zakupów robić na bieżąco. Do lodówki mam przymocowaną magnesem kartkę, na której na bieżąco wpisuję produkty, które się skończyły. Dzięki pamiętam o rzeczach, których nie kupuje często jak np. chemia.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie

    • pierwsze-kroki 6 września 2018 at 10:51

      Tak, pamiętam że też kiedyś tak zamawiałam. Niestety teraz nie mamy dostępu do takich luksusów – nic do nas nie dojedzie 🙂

  • Izka 15 września 2018 at 08:17

    Muszę rozważyć takie zakupy przez internet 🙂

  • Odpowiedz

    Nasz Instagram