Śledź nas na:
Blog - archiwum

Mam tylko dwie ręce i masę obowiązków, dlatego oddaje te które mogę innym. Recenzja odkurzacza iRobot Roomba 675.

30 października 2019

Pokazywałam nasz nowy nabytek już na Instagramie, zalała mnie wtedy fala wiadomości. Bardzo dużo osób myśli o tym, by ułatwić sobie życie na każdym kroku – i ja to bardzo szanuję. Sama mam każdego dnia ogrom zadań do wykonania. Zaczynając od pracy, do które wróciliśmy z mężem już dwa tygodnie po porodzie Macieja, przez czas z rodziną, kończąc na obowiązkach domowych. Dlaczego dom napisałam jako ostatni? Bo często nie mam na sprzątanie czasu.

Metraż naszego mieszkania to…

…blisko 80m2. Dla niektórych mało, dla innych sporo a dla innych w sam raz. Nie to jest jednak ważne. Istotne jest to, że nie mam kompletnie czasu na to, by każdego dnia biegać i pucować każdy kącik. Czas na takie „przyjemności” mam zawsze między godziną 21, gdy już cała trójka śpi a my skończymy pracę, a godziną 23 – wtedy my, rodzice, uciekamy do łóżka. Tylko proszę Cię, po całym dniu biegania za dziećmi, obiadem, lekcjami… po zmianach pampersa, wizytach u lekarzy czy milionie innych obowiązków – chce Ci się o 21 jeszcze tańczyć z odkurzaczem?

Raczej że nie. Sama mając wybór, wybieram spokojny wieczór z mężem, na kanapie przez TV. Tak się relaksuje, takie wieczory lubię i takie są mi potrzebne by nie oszaleć każdego dnia. Wyobraź sobie zatem moje chęci, by chwycić odkurzacz o tej godzinie. A teraz wyobraź sobie jeszcze miny naszych sąsiadów, gdy to robię. Taak, sąsiedzi w bloku kochają, gdy inny sąsiad od 6 rano, czy po 21 bierze się za obowiązki domowe.

Dlatego nauczyłam się już jakiś czas temu oddawać obowiązki innym. 

Nie tylko zaangażowałam do pomocy męża. On zawsze sporo mi pomagał, jednak przestałam robić z siebie Zosię-Samosię i każdego dnia oddaję mu to, co wcześniej uznawałam za takie niewykonalne – wiesz, że TYLKO ja to umiem, nikt więcej. Albo że TYLKO ja to zrobię tak perfekcyjnie – nie ma opcji by ktokolwiek inny wykonałby to samo równie dobrze.

Tak było chociażby z kąpielą dzieci. Bo jak on będzie pamiętał o tym, by nie myć Maciejowi buzi wodą z wanienki, tylko wacikiem z przegotowaną wodą? Kolejny przykład – lekcje Antka. Jak mama nie zrobi, to będzie źle – przecież nikt inny Antkowi nie sprawdzi tak dobrze zadań domowych jak mama! – rozumiesz to? Mamy więc ustalony plan działania i każdego dnia robię tylko to, co dam radę zrobić ustalając priorytety. Jeśli mamy lekarzy – to kosztem pracy. Jeśli mam ogrom obowiązków zawodowych – to kosztem czasu z dziećmi i lekcji. Wtedy wchodzi on, mój mąż, i perfekcyjnie zajmuje się tym, co jest do zrobienia.

To był „czynnik ludzki” a teraz coś innego…

Pamiętam jak jeszcze rok temu katowałam się czynnościami których nienawidzę. Naczynia – ich był cały zlew zawsze. Wtedy podjęliśmy decyzję o zmywarce – to był wspaniały krok. Od tamtego momentu, nie pokłóciliśmy się ani razu tak poważnie. A nas po prostu przytłaczał ten syf w kuchni z którym sobie nie radziliśmy. I nie, nie ma u nas kłótni o to, kto ją rozpakuje. Jakoś naturalnie robi to raz jeden, raz drugi – gdy skończą się czyste kubki. Swoją drogą – częściej ostatnio pada na niego 🙂

Jak już poczułam radość z tego, że jakaś maszyna może zaoszczędzić mój czas, nerwy i spowodować że nasze mieszkanie będzie względnie czyste poszliśmy za ciosem dalej. Kolejną rzeczą, z jaką był u nas problem była sierść.

Nikt mi wcześniej nie powiedział, że psy z białą sierścią gubią sierść znacznie intensywniej o tych z ciemną. Możesz teraz sobie wyobrazić, jak wyglądały nasze podłogi. A teraz pomyśl, że mamy w  domu prawie 5-miesięczne dziecko, które lada chwila zacznie raczkować. Mieliśmy kilka opcji do wybory – nauka raczkowania na łóżku, -zamykanie salonu przed psem i tam puszczanie dziecka (co i tak nie będzie idealne, bo sierść wnosimy na skarpetkach), – ogolenie psa (ale to raczej nie wchodziło w grę), – bądź zakup jakiegoś sprzętu, który pomoże mi zadbać o czystość w mieszkaniu.

Mnie kusiła opcja z ogoleniem psa (joke!) ale mój mąż postawił na ostatnią opcję.

Jesteśmy właścicielami odkurzacza IROBOT ROOMBA 675.

O ile dobrze poszukałam, to najtańszy model. I teraz oczekujesz odpowiedzi na pytanie – czy daje radę?

Każdego dnia odpalamy robota dwa razy dziennie – dodam, że zwykłym odkurzaczem sprzątałam podłogę raz dziennie, bo na więcej niestety nie miałam czasu. Zdarzało się drugi raz go uruchomić, jednak tylko wtedy gdy spodziewaliśmy się gości. Ale bywały też dni, gdy nie chodził wcale – jednak wtedy strach było wejść do naszego mieszkania. A irytacja spowodowana jakimiś okruchami pod stopą była nie do zniesienia. Teraz po prostu duszę przycisk CLEAN i siedzę. Siedzę lub pracuję. Siedzie, pracuje lub po prostu bawię się z dziećmi czy ODPOCZYWAM!

Odkurzanie całego mieszkania zajmowało mi około 30-40 minut – bo za każdym razem bawię się w odsuwanie stolików, podnoszenie dywanów itp. Odkurzacz robi to w podobnym czasie, a jak wjedzie na dywan Antka to nawet i dłużej – jakoś intensywnie zawsze skupia się na nim. Licząc więc, że chodzi dwa razy dziennie, ja oszczędzam w ciągu dnia około 1-1,5 godziny! Teraz mam ten czas na coś zupełnie innego.

Moja siostra, która przychodzi do nas często i za każdym razem narzeka na to, że wychodząc musi użyć rolki odkłaczającej tym razem nie musiała tego robić. Jej spodnie, skarpety i każda inna cześć stroju była czysta.

Czy jakość odkurzania jest zadowalająca?

To pytanie padało najczęściej. Mój mąż, który jak już chwyci za odkurzacz to nawet szafki odsuwa (czyli raz do roku) powiedział że jest zadowolony. Myślę że to najlepsza rekomendacja. Po moim odkurzaniu nigdy nie widział takich efektów jak teraz po tym, co zrobił iRobot. Ale nie gniewam się, bo sama widzę że on to robi po prostu lepiej. Za każdym razem gdy chodzi, jego pojemnik na brud jest pełen sierści i piachu. Dwa razy dziennie – pełen pojemnik.

Wjeżdża też tam, gdzie mi często się nie chciało. Czasem na przykład nie odkurzałam pod łóżkiem, bo nie chciało mi się schylić – iRobot wjechał tam bez problemu i się nie zgubił, po kilku minutach już go w sypiali nie było, bo walczył z łazienką. Jego szczoteczka układa się tak, by nie zostawiać brudu w miejscu sprzątania – czyli tak się okręca, by szczotka zgarnęła wszystko, a nie zostawiła na przykład drobinę brudu w narożniku pokoju.

Ma w sobie taką technologię Dirt Detect i sam, dzięki czujnikom, znajduje miejsca najbardziej zabrudzone. Faktycznie tak jest, ponieważ sporo czasu spędza właśnie na korytarzu i w salonie. Czyli w miejscach, które są w naszym domu najczęściej używane a przez to jest w nich najwięcej brudu na podłodze. A gdy jego bateria już się kończy, sam odnajduje swoją stację ładującą i do niej podjedzie. Gdy znów jego baterie będą naładowane, można przez aplikację w telefonie (iRobot HOME) uruchomić go znów i bez podnoszenia się z kanapy obserwować, jak Twoja podłoga znów jest czysta. W sumie nie tylko z kanapy, bo dzięki WiFi – będąc w pracy możemy skorzystać z tego przycisku, i zanim wrócisz do domu będziesz miała w nim posprzątane.

Podsumowując – jestem zadowolona.
Nie.. w sumie jestem zachwycona tym, co iRobot zrobił. 
W naszym domu, od momentu pojawienia się psa, podłogi nie były tak czyste. 
A ja oszczędziłam sporo czasu w ciągu dnia!

 

 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

1 komentarz

  • Marysia 9 listopada 2019 at 17:56

    Znam to z autopsji 🙂 Delegowanie obowiązków to podstawa, żeby znaleźć chwilę dla siebie i mieć czas na wypoczynek. Dzieciaki lubią nowe technologie, więc dostały w przydziale opiekę nad Roombą i Braavą. Chwalą się kolegom w szkole, że zdalnie odpalają cykl sprzątania, oni mają frajdę, a ja święty spokój 🙂

  • Odpowiedz

    Nasz Instagram