Śledź nas na:
Blog - archiwum

Kulisy naszej firmy. Cztery miesiące pracy – jak jest, jak będzie. Czy żałujemy?

23 sierpnia 2019

Jeszcze rok temu nie pomyślałabym że wszystko tak bardzo się zmieni. Nie wiedziałam że pod moim serduchem rośnie nowe, maleńkie serduszko. Zabrzmi to banalnie, tym bardziej że niektóre osoby znacznie dłużej starają się o maluszka niż my. Gdy nam się udało, poczułam że możemy wszystko – nic nas nie ogranicza. Całe życie jakie mamy jest w naszych rękach i tylko od nas zależy to, w którym kierunku pójdziemy. Poczułam wtedy, że mam w sobie więcej siły niż kiedykolwiek.

Postawiłam na marzenia!

Odkąd pamiętam chciałam tworzyć coś swojego. A okres ciąży z Maciejem spowodował u mnie ogromny przypływ myśli. To co działo się w mojej głowie wtedy jest nie do pojęcia – sama dziś, gdy jest już po wszystkim, tego nie potrafię ogarnąć. Całe szczęście że zapisywałam każdy najmniejszy pomysł, teraz mam ogromne pole do popisu i po prostu tworzę. Realizuję każdą myśl jaką miałam wtedy a ograniczało mnie wiele.

Zaczynając od sił, bo miałam bardzo dużo dolegliwości ciążowych o których też nie mówiłam otwarcie – wspominałam tylko o kilku. Kończąc na pieniądzach – szykowanie wyprawki pochłonęło ogromną ilość gotówki no i remont mieszkania… tak by każdemu z nas żyło się lepiej gdy ten mały człowiek pojawi się już na świecie. Dopiero teraz, gdy Maciuś miał dwa miesiące odbiłam się od tego wszystkiego i zarobiłam na swoje produkty.

Tak to się zaczęło! Chociaż tak naprawdę jeszcze się zaczyna…

Jesteśmy na samym początku naszej wielkiej przygody. Kiedyś już prowadziłam swoją firmę, która okazała się kompletną klapą bez większego pomysłu na rozwój. Był to kompletnie nie przemyślany sposób prowadzenia firmy. Zero beznesplanu, strategii i pomysłu – to nie mogło się udać. Tym razem zanim udaliśmy się do urzędu by otworzyć działalność – tworzyłam zarys firmy pół roku! Nie wiem czy to długo, nadal się uczę prowadzić firmę, ale widzę już teraz że konkretny plan to już jakaś część sukcesu.

Wiem czego chcę o tego miejsca!

Mam głowę pełną pomysłów. Wydałam już plannery, ebooki, karty do planowania a własnie teraz drukarnia tworzy grę memory w dwóch wariantach plus kołonotatniki. To jednak nie wszystko, bo druk potrwa dwa tygodnie a ja nie mam zamiaru w tym czasie czekać na cud. Od poniedziałku ruszam z tworzeniem kolejnego ebooka! Mój mąż jest nim zachwycony bo od zawsze twierdził, że jego śniadania do pracy są najlepsze – nadszedł czas bym podzieliła się przepisami na LUNCHBOX do pracy. Myślałam wstępnie o 25 przepisach (by było na każdy dzień pracy w miesiącu plus soboty) za 15,90! To jedno, a kolejny…

Nie mogę zdradzić, ale mam duużo mam z dziećmi które ten projekt ze mną tworzą. Będzie to znów coś od dzieci dla dzieci – tak samo jak memory. Bo nie wiem czy wspominałam – na bank tak, ale lubię to przypominać – ale memory które będzie u nas w sklepie tworzyły dzieciaki dla innych dzieci.

Na czym zarabiamy?

Aktualnie w dalszym ciągu na tym, na czym zarabiałam wcześniej. Tworzenie treści blogowych to największy dochód firmy, nie wiem czy w najbliższym czasie to się zmieni. Mam nadzieję że tak, bo obiecałam Wam, że przestanę tworzyć płatne testy na bloga jeśli sklep zacznie przynosić taki dochód jaki mam własnie z tworzenia tekstów sponsorowanych.

Poza tym, działam jeszcze z tekstami zleconymi przez inne firmy które nie są publikowane na tej stronie. Czyli ja tworzę tekst blogowy – a on jest publikowany na innych stronach firmowych bądź u innych blogerów. Szok co? To zajmuje naprawdę dużo czasu i nie przynosi zbyt dużego zarobku – mimo to, by rozwinąć to miejsce, działam nawet z czymś takim. Bardzo dużo czasu poświęcam na pracę rezygnując z pełnoetatowego bycia mamą. Coś kosztem czegoś. Ważne natomiast dla mnie jest to, by skupić się na danym zadaniu w 100%. Jeśli pracuję – nie jestem z dziećmi, zapewniam im opiekę innej osoby dorosłej – najczęściej jest to mój mąż. Natomiast opieka nad dziećmi to spacery, wspólne gotowanie, zabawa – nic związanego z pracą.

Czy po czterech miesiącach pracy mogę stwierdzić że jest dobrze?

Zdecydowanie nie. To dopiero początki i prawda jest taka że wszystko co zarobię inwestuję w przyszłość tego miejsca. Nie dostałam jeszcze swojej „wypłaty” i nie wiem kiedy to nastąpi. Ale każdy tekst, każdy sprzedany produkt, każdy napisany artykuł to inwestycja. Każdą najmniejszą złotówkę przekazuję dalej – zaczynając od opłacenia zusów, vatu, księgowego, newslettera, firmy kurierskiej i innych stałych dochodów kończąc na tworzeniu produktów.

Nie jestem rozczarowana i zawiedziona. Taki model wybrałam i dlatego dalej w tym trwam bez zniechęcania się. Mój mąż mówi że pracuję bardzo dużo, przez co mało czasu spędzam z rodziną. Jednak wiem, że ciężka praca teraz zaowocuje i kiedyś będzie to coś, co będzie napawało nas ogromną dumą!

Podsumowując – nie zarobiłam „na czysto” jeszcze nic. Każda złotówka została ponownie zainwestowana.

Poza tymi zarobkowymi sprawami tworzę też coś z czego nie mam absolutnie żadnych pieniędzy. Ba! Okazało się niedawno, że będę musiała jeszcze dopłacić. Spotkanie dla Was, byśmy mogły się poznać i pogadać tak twarzą w twarz. Mega się na nie cieszę i mam w nosie to, że tyle kasy będzie mnie ono kosztowało – na bank warto! Zostało jeszcze kilka miejsc, więc jak ktoś ma ochotę to serdecznie zapraszam – więcej info  TUTAJ.

Spodziewałaś się że taka będzie ocena?
Wiedziałaś że początki tak własnie wyglądają?

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

Brak komentarzy

Odpowiedz

Nasz Instagram